"Wolf" - część II

W lesie nie było już nic widać. Zaczęłam się troszkę bać. Robiło się coraz zimniej.
- Dziadku! - krzyknęłam.
Odpowiedziała cisza.
- Dziaaaaaadkuuuuuuuuu! - teraz przeszedł mi po plecach dreszcz.
Zaczęłam się nerwowo obracać. W końcu upadłam. Nie miałam siły się podnieść. Zamknęłam oczy.

*****

Obudziłam się. Nie widziałam nic. Miałam opaskę na oczach, a na rękach grubą linę. Byłam przywiązana zapewne do krzesła. Coś skrzypnęło. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Na usta ktoś po chwili założył mi taśmę, słyszałam jakieś słowa.
- Co z nią robimy?
- Jeżeli nie ma kasy to ją wyrzucamy.
- A jak on jej też nie ma?
- To oboje mają kłopot.
Głosy ucichły. Drzwi trzasnęły. Nagle ktoś zerwał mi liny z rąk, a potem opaskę. Obejrzałam się i zobaczyłam... Michajla. Zdjął mi opaskę i zaczął opukiwać szare okno znajdujące się dość wysoko. Po chwili podskoczył i je otworzył. Pociągnął mnie w jego stronę i gestem kazał wskoczyć na jego złożone ręce.
- Co tu...
- Szybko! Wskakuj!
Gdy na niego weszłam złapałam się prapetu i się podciągnęłam. Potem go wciągnęłam. Skoczyliśmy.
- Co tu się dzieje?!
- Na szczęście słabo wiążą sznury.
- O co tu chodzi?!
- Nie tutaj. O nie... - Michajl spojrzał na okno, z którego wyskakiwał masywny mężczyzna. Michajl uciekł, ale ja się potknęłam i upadłam...

Wiem, że takie sobie i że za krótkie, ale już mówiłam, że to nie mój typ pisania. Oceniajcie, krytykujcie itd.