wtorek, 18 grudnia 2012

Uroki Paryża cz.3

Kiedy tak sobie jadłyśmy i ja prowadziłam swój monolog nagle drzwi do baru otworzyły się z impetem i do środka wpadł... wysoki, dosyć szczupły mężczyzna o ciemnych włosach i bystrym spojrzeniu. Ubrany był w czarny garnitur, a na głowie miał kapelusz z melonikiem na środku. Od razu podbiegł do naszego stolika i agresywnie podniósł Mariannę z krzesła.
- Co tutaj do diabła robisz!? Ja cię szukam po całym świecie, a ty sobie przyjeżdżasz na wakacje do Paryża i urządzasz sobie pogaduszki z tymi małolatami! – wykrzyknął na cały bar nieznajomy mężczyzna.
- Ja… ja… musiałam wyjechać. Ciebie nigdy nie było w domu, a ja nie… nie mogłam dłużej pozostać w Polsce. – z trudem wyjąkała kobieta.
- A to niby dlaczego!?
- Nie… nie mogę ci teraz tego wytłumaczyć… Ja naprawdę chciałam się z tobą skontaktować, ale… ale…
- Ale co!? Dobra, nic mi nie mów! A co to jest za dziecko?
- To moja, to znaczy nasza córka. Ma na imię Julia, a na drugie…
- Co!? Nasza córka? Chyba twoja… Pamiętasz jak się umawialiśmy? Bez żadnych dzieci!
- Ale co miałam zrobić?
W tym momencie nieznajomy zaczął ją szarpać i wykrzykiwać całkiem niezrozumiałe rzeczy. Nie wiedziałam, jak mam na to zareagować, ale Pola zachowała zimną krew i przejęła inicjatywę.
- Przepraszam, nie może pan tak się zachowywać! Jest pan w miejscu publicznym i zaraz zawiadomię policję. I proszę ją puścić!
- A co mi zrobisz?! To moja żona i mogę z nią robić co mi się podoba. Dotarło?! A teraz pozwólcie, że zabiorę Mariannę do naszego domu w Polsce.
- Nigdzie pan jej nie zabierze! – Tym razem nie mogłam już wytrzymać i włączyłam się do kłótni.
- Słucham?
- Pan jej nigdzie nie zabierze, chyba że ona sama tego pragnie.  
- Nie mam pojęcia, kim ty jesteś, ale nie możesz mówić mi co mam robić. Marianna wychodzimy!
- Ale… ale co z dzieckiem? – wystraszonym głosem zapytała kobieta.
- Zostaw je tutaj… Te miłe dziewczynki na pewno się zajmą twoją córką.
- Ale…
Marianna nie mogła już dokończyć, ponieważ mężczyzna pociągnął ją agresywnie za płaszcz i wyprowadził ją z baru. Chciałam za nimi pobiec, ale Pola mnie powstrzymała. Jednak ja wiedziałam, że trzeba coś z tym zrobić. Kobiecie mogło stać się przecież coś złego.

                                                                         ***

- Pola… - zaczęłam rozmowę, kiedy wracałyśmy do pokoju hotelowego. – Co się teraz stanie z dzieckiem?
- A bo ja wiem…
Szłyśmy w milczeniu przez pozostałą drogę. Kiedy weszłyśmy do hotelu coś mi się przypomniało. Nie chciałam o tym mówić siostrze, bo i tak wyglądała na zmartwioną. Perspektywa zajmowania się obcym dzieckiem, całkowicie ją przygnębiła. Pobiegłam szybko do naszego mieszkania hotelowego i cichutko weszłam do pokoju Marianny. Zaczęłam poszukiwania czerwonej walizki kobiety. Widziałam, ze coś jest tu nie tak. Tylko o co chodziło z tym całym sercem? Walizkę znalazłam dopiero po dziesięciu minutach w szafie. Położyłam ją na kolanach i przyłożyłam do niej ucho.
„Bije” – pomyślałam.
W tym momencie drzwi pokoiku się otworzyły i w progu ukazała się moja siostra. Miała jeszcze bardziej przybitą minę niż trzydzieści minut temu.
- Co… ty robisz Ada? Przecież to nie twoje, zostaw to.
- Pola! Przecież tam w środku jest ludzkie serce!
- A co mnie obchodzi,  co jakaś kobieta nosi w walizce? Ale nie przyszłam o tym rozmawiać. Julka… ona… ona zniknęła!
- Słucham?
- Kiedy siedziałam sobie w saloniku hotelowym i położyłam ją na sąsiednim fotelu i poszłam na chwilę do toalety. Jak wróciłam już jej  nie było. Recepcjonistka powiedziałam mi, że nikt się tu więcej nie pojawił.
- Przecież sama nie uciekła! Ona ma tylko cztery miesiące!
- Musimy o tym zapomnieć… Jutro wracamy do domu. Nie będę dłużej tego znosić. Gdybyś nie przyprowadziła tej kobiety do domu to wszystko by było normalnie.
- Ale…
- Żadnych ale! Ja tak zadecydowałam i koniec kropka!

                                                                          ***

Tej nocy położyłam się spać dosyć późno. Wydarzenia dzisiejszego dnia ciągle chodziły mi po głowie. Do tego wszystkiego doszło jeszcze zaginięcie Julki, a Pola chce po prostu od tego uciec. I co bedzie dalej? Co się stanie z Marianną. Zostałyśmy wplątane w tą sprawę i musimy z niej wyjść, ale zwycięsko. Kiedy nareszcie zasnęłam była może druga nad ranem. Około trzeciej obudziło mnie głośne pukanie do drzwi naszego mieszkania. Pola także bardzo szybko zerwała się z łóżka. Moja siostra podeszła do drzwi i zajrzała przez judasza. Stała tam przez jakąś minutę całkowicie bez ruchu. 
- Pola... - zaczęłam. - Co się dzieje? Przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku, że musimy rozwiązać tę zagadkę. Pola?
- Przecież tam jest...


Wiem, że trochę krótkie, ale wena skończyła mi się właśnie na tym momencie. Resztę pozostawiam Loli... ;) Przepraszam za literówki i brak przecinków, które na pewno gdzieś tam dojrzycie. ;D

6 komentarzy:

  1. Mi sie bardzo podoba! Tylko nie za bardzo mam pomysl.na ciag dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam pomysła na cd, ale to nie ważne. Na razie jak dla mnie jedna z najlepszych części (nie urażając nikogo). Super!
    Stworzyłam drugiego bloga: http://lifeadok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra! ;D Ja mam pomysł kto to mógłby być. ;DD Dobrze, że Ci się udało dużo napisać. ;D Ty, zawsze rozkręcasz akcję Natalio. ;DD Mi się bardzo podoba. ^.^
    Jess ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, na Ciebie zawsze możemy liczyć, nawet nie sądziłam, że tak ciekawie się potoczy cd. mojego początki

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam bardzo za tyle pozytywnych opini! Ja też nie wiedziałam co napisać po Jess, ale jakoś zaczęłam i samo się potoczyło. ;))

    Natal2000

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze to nawet ja niezbyt wiedziałam co mogłoby być dalej. XDXD
      Jess

      Usuń

- Jeśli tu wejdziesz, to nie pisz "Fajny blog, zapraszam do mnie", tylko napisz coś na temat opowiadania.
- Dziękujemy za każdy komentarz.

Autorki bloga :)