poniedziałek, 14 stycznia 2013

Wolf - cz.VI


Mój przedmówca otworzył usta aby odpowiedzieć. Jednak w tym momencie usłyszeliśmy wycie trzech wolfów.

                                       ***

Samel wstał szybko z fotela i podbiegł do okna. Zauważyłam, że nerwowo obgryza paznokcie i czegoś się obawia. Od razu domyśliłam się, że nie wróży to nic dobrego.
- Co się dzieje? – zapytałam z drżeniem w głosie.
- Spokojnie, tutaj jesteś bezpieczna. – najpierw powiedział do głośno, a później parę razy coraz ciszej, jakby sam nie wierzył we własne słowa.
- Nie mówisz mi prawdy!
- A co chcesz jeszcze wiedzieć? – zapytał.
- Chcę wiedzieć, dlaczego wszyscy dziwnie się zachowujecie!
- Oraki i Sork są już bardzo blisko. Nie ma chwili do stracenia, dlatego musimy zacząć działać. Wycie Wolfów to wezwanie do osobników z innych krajów. Można powiedzieć, że to posiłki.
- Ale co chcecie zrobić?
- Tego właśnie nie wiemy…
W tym momencie dały się słyszeć silne odgłosy walenia w dach. Serce mi zamarło. Skąd ja mogę wiedzieć, że jestem w niebezpieczeństwie, skoro nie widzę wrogów?
- Samel, boję się. Czy jest jakiś sposób, aby się ich pozbyć?
- Hm… owszem jeden jest, ale za bardzo ryzykowny.
- Proszę, powiedz mi o nim.
- Eh…no dobra! Chyba jedynym sposobem, aby załagodzić zbliżającą się klęskę jest dotarcie do Twojego ojca i odebranie mu rubinu.
- Ale… jak to zrobić?
- No właśnie, najgorsze jest to, że żaden z nas nie może tam dotrzeć.
- Dlaczego?
- Bo musisz to zrobić ty. – odparł i ponownie podszedł do okna.
Zamurowało mnie. Ja? A co ja mam do tego wszystkiego?
- Nie rozumiem! Skoro mój tata ukradł ten głupi rubin dla dobra świata, to po co my mamy go znowu oddawać Sorkowi?
- Kto powiedział, że mamy go oddawać? Zresztą, zadajesz za dużo pytań. Ten pomysł i tak jest niewykonalny.
- Czemu? Przecież możemy razem pojechać do Australii, spotkać ojca i zabrać mu rubin. Po kłopocie!
- No chyba nie. Jest to za bardzo skomplikowane. Jeśli naprawdę chcesz dostać się do Twojego ojca, musisz zaminić się… w Wolfa.
- Myślałam, że tylko mężczyźni mogą być Wolfami.
- Tak, też jest, ale nie zamienisz się w Wolfa na całe życie, tylko na parę godzin. Nie chcę Cię na to wszytsko narażać, więc po co my o tym w ogóle gadamy.
Kolejny huk. Słowa Samela nadal do mnie nie docierały. Nie rozumiałam nic z tego co mi powiedział. Dlaczego muszę się zamienić w Wolfa, aby dostać się do Australii? Dlaczego akurat ja? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Może jednak warto spróbować rozwiązać zagadkę? Ryzykować życiem, aby dostać rubin? Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w fantastycznych książkach, a nie w realu. Mam za mało czasu, aby podjać decyzję. Słuchać serca, czy rozumu?
- Samel…
- Słucham? – obejrzał się na mnie i zmarszczył brwi
- Ja…ja…jestem gotowa zamienić się w Wolfa.
Huk. Widać było, że moja decyzja go zaskoczyła. Z drugiej strony jednak zaświeciła się w nim iskierka nadziei.
- Jesteś pewna?
- Tak.
Sama nie wiedziałam co robię. Jednak posłuchałam serca. Po chwili Samel wezwał inne Wolfy i objaśnił im plan. Michajl, jak dowiedział się o mojej decyzji cały czas przyglądał mi się badawczo. Nie wiem co sobie myślał, ale mnie to nie obchodziło. Chciałam tylko jednego: aby ten koszmar nareszcie się skończył.
- Gotowa? – zapytał mnie Samel.
- Tak myślę. – odparłam. – Wyjaśnisz mi wszystko po kolei?
- Dobra. Musisz się zamienić w Wolfa, ponieważ wtedy Oraki Cię nie rozpoznają. Twój ojciec jadąć do Australii, wcale nie mówił o kontynencie, tylko specjalnym królestwie Wolfów, do którego te potwory nie mają wstępu. Tam postaraj się znaleźć jakiś ślad taty. Nie obiecuję, że tam go odnajdziesz. Jeżeli uda Ci się znaleźć skarbiec, to tylko ty i żaden inny Wolf zna kod.
- Dlaczego ja?
- Poczujesz to. Twój ojciec jest królem Wolfów.
- Co?
Zaniemówiłam. Jestem spokrewniona z wilkiem? Gorszego scenariusza nawet nie mogłam sobie wymarzyć.
- Spytam się jeszcze raz: Czy jesteś gotowa do wypicia mikstury?
- Tak…
- Proszę wypij to za pierwszym razem. Jest to dokładnie odmierzone. Od czasu wypicia masz dokładnie dobę na odnalezienie rubinu, ponieważ czar pryśnie, a wtedy nie będzie za wesoło.
Z początku się wahałam, lecz później chwyciłam szklankę i wypiłam miksturę do dna. Dziwne uczucie od razu ogarnęło moje ciało. Po chwili wszystko zaczęło mnie boleć i zamdlałam. Kiedy się obudziłam wszyscy patrzyli się na mnie, jak na kosmitę, a ja podbiegłam do lustra. Czar zaczął działać i nie ma już innego wyjścia. Trzeba zacząć działać i ratować siebie i dziadka.


Od razu Was przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy. ;) Piszczie w komentarzach, czy się podoba! Sorry, że wstawiam po terminie, ale wcześniej nie miałam czasu. ;D
PS Lola, chcesz teraz pisać? Bo już nie wiem, czy idziemy kolejką. ;P

7 komentarzy:

  1. Super! Dużo dialogów. A zwłaszcza ten pierwszy jest taki dłuuugi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się bardzo podoba! Błędy są, ale naprawdę mało i tylko literówki sporadycznie :) Ciekawie opisałaś uczucia narratorki, gratuluję! To nic, że po terminie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu piszesz to samo wszystkim?
      Jess

      Usuń
  4. Swietne! To nic, ze sa bledy. ;) a ja z checia napisze ciag dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie to napisałaś. Ładnie? Co to za określenie? Ale niech będzie..:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie napisane. ;D Tylko, że to Michajl ostatni mówił w 5 części więc jak on mógł być w innym pomieszczeniu? I nie było nic napisane o tym, że Samel usiadł w fotelu, więc można by dodać. ;) Tak zwracam na to uwagę, bo coś mi się nie zgadza. ;)
    Jess ;)))

    OdpowiedzUsuń

- Jeśli tu wejdziesz, to nie pisz "Fajny blog, zapraszam do mnie", tylko napisz coś na temat opowiadania.
- Dziękujemy za każdy komentarz.

Autorki bloga :)