sobota, 5 stycznia 2013

Wolf - część V

    Obudziłam się. Nie wiedziałam gdzie, ale się obudziłam. Spróbowałam podnieść głowę, jednak kiedy to zrobiłam zamgliło mi się przed oczami. Na szczęście po paru sekundach to przeszło.
   Rozejrzałam się. Leżałam w jakimś nieznanym mi dotąd lesie. Drzewa stały tuż obok siebie więc nic zbytnio nie widziałam. nagle usłyszałam jakieś wycie, jakby wilka. A dokładniej to stada wilków.
   Słyszałam odgłosy biegnących łap. Zbliżały się i to w moją stronę. Przeraziłam się. Spróbowałam wstać, ale rozbolała mnie lewa kostka, a z prawego ramienia ciekła krew. Jednak zebrałam się w sobie i, ignorując ból, podniosłam i zaczęłam biec. Biegłam najszybciej jak mogłam uciekając przed goniącym mnie stadem wilków. Potykałam się co chwila o wystające korzenie, gałęzie smagały moją twarz, niektóre raniąc. Ciężko oddychałam, czułam, że zaraz wypluję własne płuca.
   Po pewnym czasie takiego biegu, padając z wyczerpania, zaczepiłam się o wielki korzeń i upadłam na trawę. W następnej chwili stado wilków wybiegło z krzaków. Wiedziałam, że to już koniec. Zwierzęta stworzyły koło, a ja byłam w środku. Nagle coś zaczęło się dziać.
   Wilki zaczęły jakby dyskutować. Zobaczyłam jednego, nieco większego, który obrócił się do dwóch innych, stojących obok. Coś jakby do nich powiedział. W następnej chwili te dwa wilki wycofały się z okręgu i pobiegły w las. Zastanawiałam się, czemu one zachowują się tak... ludzko.
W pewnym momencie jedne z wilków zaczął się zmieniać. Przestraszyłam się jeszcze bardziej. Ale po jego przemianie zobaczyłam, że to był... Michajl! Oczy zrobiły mi się okrągłe ze zdziwienia. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Pochwyciłam ją, a on pomógł mi wstać. Założył moją rękę na swoje ramię, dzięki czemu mogłam łatwiej stać. Skinęłam głową w podzięce.
   - Co tu się dzieje? - spytałam drżącym z emocji głosem Michajla.
   - Nic takiego. Później ci wszystko wytłumaczę. Tutaj nie jesteś bezpieczna.
   - A gdzieś w ogóle jestem? - odparłam ponuro. - Wszędzie zdarza mi się coś złego. - Nagle coś sobie przypomniałam. - Co z dziadkiem?
   - Spokojnie, jest bezpieczny - Michajl uśmiechnął się. - Chodź z nami. - Po czym znowu zamienił się w wilka, a ja, pozbawiona podpórki, padłam na jego grzbiet. Wtedy się podniósł (po przemianie nieco się zniżył) i spojrzał na mnie znacząco. Zrozumiałam chociaż mój mózg nie pracował zbyt dobrze, bo byłam strasznie zdziwiona tym wszystkim. Usadowiłam się na jego grzbiecie tak, że moje nogi już nie dotykały ziemi. Położyłam głowę na jego karku. Miał bardzo miękkie futro.
   Już w następnej chwili pędziłam na Michajlu wokół całej watahy wilków. Chociaż nie byłam pewna czy to aby na pewno są wilki. Biegli tak z około dziesięć minut aż w końcu ujrzałam mały domek. Przed nim wszyscy się zatrzymali, a mój kolega położył się na ziemi. Zrozumiałam co mam robić i sturlałam się z niego. Wtedy znów przemienił się w człowieka. Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Zobaczyłam, że teraz nie tylko on się zmienił.
   Jakiś mężczyzna wyprzedził Michajla, wszedł po schodkach prowadzących na ganek i otworzył drzwi wejściowe.
Mój kolega wniósł mnie, przeszedł przez parę pokoi, aż doszedł do salonu, podszedł do niebieskiej kanapy i mnie na niej położył. Zapadłam się w niej z rozkoszą. Rozejrzałam się i zobaczyłam na czerwonej sofie mojego dziadka. Po oddechu zauważyłam, że spał. Odetchnęłam z ulgą. Najwyraźniej nic mu nie było.
Po chwili do pomieszczenia weszła spora grupka mężczyzn i chłopców. Dyskutowali o czymś zawzięcie. Strasznie krzyczeli, aż się skrzywiłam. Nagle jeden krzyknął:
   - Cisza! Po kolei!
   Wszyscy umilkli. Mężczyzna podszedł do mnie.
   - Witaj, Aleksandro. Miło mi w końcu ciebie poznać. - powiedział.
   Najbardziej zdziwiły mnie słowa "w końcu". Po za tym cała wypowiedź była dziwna.
   - Wybacz za całe to zamieszanie z pogonią. Nie chcieliśmy cię wystraszyć. Ale po prostu musieliśmy być szybsi. Oraki mogły w każdej nas zaatakować. - przerwał na chwilę. - I ciebie też.
   Zmarszczyłam brwi.
   - Oraki? - zapytałam.
   - To niewidzialne stworzenia. Niewidzialne dla ludzi. Dla nas tak. - wyjaśnił mężczyzna.
   - Jesteście wilkołakami?
   - Można tak powiedzieć. Jeśli ci tak łatwiej to możesz nas tak nazywać. My wolimy inną nazwę. Prawdziwą. - zrobił krótką przerwę. - A mianowicie wolfy.
   - Wolfy? - zdziwiłam się. - Przecież to po angielsku są wilki.
   - Wiem. Ale to jest również nasza nazwa i jej się nie tłumaczy. - mężczyzna podał mi rękę. - Jestem Samel.
   Uścisnęłam ją. Odruchowo odpowiedziałam:
   - A ja Aleksandra. - zmarszczyłam brwi i odważyłam się zapytać. - Dlaczego masz takie dziwne imię?
   - Bo jestem wolfem. Moje imię jest podobne do angielskiego imienia Samuel. Albo Sam. Wszyscy mamy zniekształcone imiona. Tylko, że ja mam przekształcone angielskie, ponieważ jestem przywódcą. Reszta też ma zniekształcone, ale polskie.
   Popatrzyłam się na Michajla.
   - To dlatego nazywasz się Michajl? - zwróciłam się do niego. - A nie Michał?
   Zapytany kiwnął głową. Nagle Samel powiedział.
   - Adar, Kuda idźcie na zwiady. Andrej idź z nimi. - w tym momencie trzej mężczyźni wyszli. - Pewnie się zastanawiasz dlaczego tak się tobą przejmujemy. Wyjaśnię ci. Kiedy byłaś mała twój tata wyjechał do Australii, prawda?
   Pokiwałam głową.
   - A wiesz dlaczego? - drążył Samel.
   Zaprzeczyłam.
   - No właśnie. Twój ojciec zadarł z królem oraków, Sorkiem. Sork nie należy do takich co łatwo zapominają, więc twój tata musiał uciekać. Zostawił cię tutaj, bo nie chciał cię narażać. Nikt nie wiedział, że jesteś jego córką. Do czasu. Parę dni temu Sork się dowiedział, że twój ojciec ma córkę. Dzień później rozpoznał, że to ty. Dowiedział się także, że jest spokrewniony z twoim dziadkiem. Od tego czasu was szuka i usiłuje zabić. Chce się zemścić na jego bliskich skoro nie wie gdzie on jest. Na szczęście nie wie. -  zrobił krótką przerwę i zapytał. - Myślisz, że twoja mam zginęła w zwykłym wypadku?
   Zrobiłam wielkie oczy.
   - To wyglądało jak zwyczajny wypadek, ale to Sork ją uśmiercił. - dokończył Samel.
   - Dlaczego tak bardzo chciał się zemścić? - nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam.
   - Bo twój ojciec ukradł mu coś bardzo drogocennego.
   - A mianowicie?
   Samel zawahał się i spojrzał na Michajla, który odpowiedział:
   - Ukradł mu krwistoczerwony rubin. Sorkowi jest on bardzo potrzebny.
   - Do czego?
   Mój przedmówca otworzył usta aby odpowiedzieć. Jednak w tym momencie usłyszeliśmy wycie trzech wolfów.

   Wybaczcie, że tak późno  wstawiam, ale nie miałam jak. I z góry przepraszam za wszystkie błędy, które tam są, np. za powtórzenia. ;) Mam nadzieję, że nie jesteście złe. ;) I jak, podoba się? ;D

P.S. Jak się włącza 3 część Wolfa to się pokazuje druga, a 4 w ogóle nie ma wstawionej tam gdzie są opowiadanie po prawej, więc można by to zmienić. ;))) Przepraszam jeśli zabrzmiało to oskarżycielsko. Nie miało. ;)

9 komentarzy:

  1. Jej, to jest fantastyczne! :D naprawde (bez obrazy prosze) najlepsza czesc tego opowiadania ze wszystkich!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie Jess!
    Nie wie ktoś kiedy Juillet napisze Nelkę. A milionioliwka Uroki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juliett jest w trakcie pisania. Czytalam kawalek i jest swietnie. ;)

      Usuń
  3. Ja też zauważyłam ten błąd. Ten kto umie zmieniać takie rzeczy, pewnie zrobi to. Opowiadanie super! Fajnie wymyśliłaś z tymi imionami oraz z tytułem opowiadań. Wolfy ;)
    To kto teraz chce?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Strasznie ciekawe! Przypomina mi pomieszanie kilku książek. :D Super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja moge napisac skoro juz jestem w kolejce. ,;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słuchajcie, moje opowiadanie pojawi się w poniedziałek, a nie dzisiaj, bo nie mam czasu go napisać. Okey?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na mnie to okej. ;) Ja też przecież wstawiłam go później. ;)))

      Usuń

- Jeśli tu wejdziesz, to nie pisz "Fajny blog, zapraszam do mnie", tylko napisz coś na temat opowiadania.
- Dziękujemy za każdy komentarz.

Autorki bloga :)