czwartek, 27 grudnia 2012

Magiczna czwórka oraz tajemnice Nelki cz.12

**********
- Darek. Darek! Jesteś?! - krzyknęła Zielka rozglądając się po klasie.
- Nie ma go, proszę pani - odpowiedział Michał.
- Jak to? - zdziwiła się nauczycielka. - Aha, już wiem. Pewnie się zaraził od  Kornelii. Wróćmy do lekcji. Dzisiaj będziemy omawiać... Mona! Uważaj na lekcji!
Dziewczyna wpatrywała się w każdego, kto na nią spojrzał, a potem coś zapisała w zeszycie. Miała jakieś przeczucie, że stało się coś niedobrego...
        **********
Po powrocie do domu dziewczyna padła na łóżko. Czuła się okropnie. Cały czas w głowie miała najstraszniejsze myśli. Zaczęło się to, gdy skończyła 10 lat. Gdy miało stać się coś złego miała w głowie złe myśli, z których nie potrafiła się wydostać. Po kilku godzinach przechodziły same. Tylko, że tym razem przeczucie było ogromne. Ona nie czuła, lecz wiedziała, że coś jest nietak. Nagle dostała olśnienia. Jej prapraprababcia umiała przepowiadać przyszłość. Zostało po niej kilka starych dzienników. Mona od razu zaczęła ich szukać. Ku jej zdziwieniu znalazła je po godzinie pod swoją poduszką. Teraz była pewna, że nie przez przypadek te dzienniki leżały właśnie tam. To było przeznaczenie. otworzyła jeden z nich i zaczęło czytać. W sumie lektura nie była za ciekawa. W ostatnim notesiku znalazła wreszcie to, o co jej chodziło.
- Odkryłam jak mogę przedostać się do miejsca zła i je unieszkodliwić - zaczęła czytać na głos. - Muszę wtopić się w koszmarne myśli. Wtedy otworzę oczy i będę tam gdzie trzeba.
Mona stwierdziła, że nie jest to zbyt poetyckie, ale musi spróbować... wtopić się we własne myśli. Zaczęła przeszukiwać swoją pamięć. Zamknęła oczy. Nagle poczuła zimno na plecach. Nie otwierała powiek. Poczuła, że coś się dzieje z jej ciałem. Tak jakby się w coś przemieniała. Nie wytrzymała. Otworzyła oczy. Zobaczyła, że ma na sobie to samo co wcześniej. Wyglądała tak samo, ale znajdowała w się w drewnianej chacie. Ale jak uniosła rękę wyprysnęło z niej coś niebieskiego. Pokierowała to coś w stronę drzwi. One... otworzyły się. Mona tego właśnie chciała. Przeszła do dużego pomieszczenia i zobaczyła konia przywiązanego do metalowego stołu oraz dziewczynę i chłopaka związanych ze sobą i miejących opaski na oczach. Wyglądało to według Mony... normalnie. Nie można w to uwierzyć, ale dla niej to właśnie tak wyglądało. Nagle z jej rąk wyprysnęła zielona mgiełka i rozwiązała konia oraz nastolatków. Dopiero teraz Mona rozpoznała w nich Darka i Nelkę. Teraz zobaczyła, że koń przemienia się w dziewczynę.
- Ja cie nie mogę... - szepnęłą Mona.
- Wow, dziewczyno - różwnież szepnął koń przemieniony w dziewczynę. - Masz wielką moc. Czy ty się nie urodziłaś 29 lutego?
- Nie... ja się urodziłam w pierwszy dzień wiosny.
- Nieźle. Jestem Gabriela. Dzięki za ratunek. Bez ciebie byśmy sobie nie poradzili. Kim jesteś?
- Koleżanką Darka. Mona Mejgicz. Zaraz... To się dzieje za szybko! Ledwo znalazłam ten dziennik, a już uratowałam kogoś! To bez sensu! Widzisz mnie pierwszy raz w życiu, a już się zaprzyjaźniamy! To jakiś głupi sen!
- Cicho! O nie...
W drzwiach pokoju stanęli ojciec Neli i jej brat. Mężczyzna miał w rękach dziwne przedmioty w fioletwym kolorze. Jednym z nich wycelował w Monę i rzucił w jej kierunku. Lecz przedmiot rozpadł się w połowie drogi i nic z niego nie pozostało.
- Tego właśnie chciałam... - zdziwiła się Mona.
- Darek i Nela są nieprzytomni! Odpieraj ataki, a ja ich obudzę.
Przez następne kilka minut Gabrysia trząsła nastolatkami, a Mona próbowała opanować swoją tajemniczą moc. W końcu cała czwórka wyskoczyła (a raczej wyleciała) przez dziórę w ścianie, która powstała, gdy ojciec Nelki źle wycelował i rzucił tajemniczym przedmiotem. Po trzydziestu sekudach wszyscy samodzielnie (Darek leciał na Monie) lecieli nad lasem w bezpiecznej odległości od chatki.
- Mona! Jak ty nas znalazłaś i ska masz moc? - chłopak nie mógł wytrzymać.
- Moja prapraprabacia była tak jakby wróżką. Znalazłam jej dzienniki i poszłam za jej wskazówkami... miałam przeczucie.
- Tak po prostu coś zrobiłaś?
- Tak. Miałam się wtopić we własne myśli... złe myśli...
- Ta nasza przygoda jest jak książka! Sprzedajmy ten pomysł!
- Mam przeczucie, że to nie koniec... - Mona poczuła strach.
- A gdzie Boo?! - nagle odezwała się Kornelia.

Mam nadzieję, że się wam spodoba. Wiem, że trochę lecę z akcją, ale to właśnie jakoś tak miało być. Nie za krótkie? Nie chciłam tego robić jutro, a teraz miałam troszkę czasu, więc Proszę. I od razu przepraszam za literówki i błędy!

9 komentarzy:

  1. Fajne, tylko trochę krótko

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne. ;D Tylko mam pewne zastrzeżenie. "Dziura" prze "u". ;)
    Jess

    OdpowiedzUsuń
  3. OK! Tylko zapomniałam kto to była ta Mona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale nie mam zielonego pojęcia kto to Mona. Wiem, pewnie nieuważnie czytałam, ale czy mógłby mi ktoś powiedzieć? Bardzo prosze... ;)

      Usuń
    2. Mona występuje w pierwszej części. Miałam inną wizję niż inni, więc ją wstawiłam i chyba było warto :).

      Usuń
  4. Trochę nie za bardzo rozumiałam, ale już tak. podoba mi się, że wprowadziłaś datę pierwszy dzień wiosny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałyście nominowane do Libster Award!
    Po szczegóły zapraszam na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń

- Jeśli tu wejdziesz, to nie pisz "Fajny blog, zapraszam do mnie", tylko napisz coś na temat opowiadania.
- Dziękujemy za każdy komentarz.

Autorki bloga :)