Czuł ją. Nie
wiedział, jak to możliwe, ale czuł, jakby była w jego czaszce, uwięziona w jego
umyśle. Była wyczerpana. Wołała o pomoc.
Musiał ją uratować.
Był pewien, że była w
Moosone. Ale, co z tego? Nawet, jeśli
jakimś cudem uda mu się tam dostać, na pewno nie poradzi sobie ze starciem z
ojcem Korneli. Oczywiście miał jeszcze pomoc siostry i matki Nelki.
- No to, co robimy – krzyknął – Nelka woła nas o pomoc!
- Ja niewiele mogę zrobić. Mój mąż zna wszystkie moje możliwości i na pewno się zabezpieczył. Jest bardzo czujny.
- Jak to?
- Kiedy jeszcze wierzyłam w jego uczciwość i się pobraliśmy, zdradziłam mu wszystkie moje moce. Byłam pewna, że dotrzyma tajemnicy. Taką rzecz można powiedzieć tylko najbliższej osobie – matka była naprawdę załamana. Z jej oczu popłynęły łzy.
Widząc to, Gabriela zacisnęła usta ze złości. Matkę nie obchodzi to, że ONA tu jest. Zawsze myślała tylko o Korneli. I to przez to, że to właśnie ona odziedziczyła moc.
- Mamo, przekaż mi swoją potęgę – palnęła bez zastanowienia. Po chwili tego pożałowała.
Kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Czy.. ty mówisz poważnie? Wiesz przecież…
Darek jej przerwał.
- Może pani to zrobić? – zupełnie nie wiedział, co oznacza przekazanie komuś swojej potęgi, ale ucieszył się, że na horyzoncie powoli pojawia się jakiś plan.
- Przekazanie komuś swojej mocy, to oddanie tej osobie całej
swojej magii. Ona stała by się magiczna, jak ludzie urodzeni 29 lutego. Jednak moce u każdego są inne, więc ta osoba posiadałaby
zupełnie inne czary od moich.
- No to, na co jeszcze czekamy???
- Jest jeden problem – odparła dziewczyna.
- Osoba, która przekazuje moc drugiej, umiera.
- Czy to, znaczy, że Kornelia umrze?? Nie możemy na to pozwolić – chłopak był załamany. Bardzo mu zależało na dziewczynie.
- Musimy działać szybko. Nelka będzie się opierać, ale w końcu ojciec zmusi ją, żeby oddała mu swoją magię.
Gabriela popatrzyła na matkę.
- Myślę, że Nelka jest warta takiego poświęcenia. Zrobię to dla niej.
- Jesteś pewna? Nie chcę, żebyś umarła. Niepotrzebnie podsunęłam ten pomysł.
- I tak bym na niego wpadła. Zrobię to.
Kobieta zamknęła oczy. Wzięła do ręki dłoń córki. Szepnęła kilka nieznanych Darkowi słów.- No to, na co jeszcze czekamy???
- Jest jeden problem – odparła dziewczyna.
- Osoba, która przekazuje moc drugiej, umiera.
- Czy to, znaczy, że Kornelia umrze?? Nie możemy na to pozwolić – chłopak był załamany. Bardzo mu zależało na dziewczynie.
- Musimy działać szybko. Nelka będzie się opierać, ale w końcu ojciec zmusi ją, żeby oddała mu swoją magię.
Gabriela popatrzyła na matkę.
- Myślę, że Nelka jest warta takiego poświęcenia. Zrobię to dla niej.
- Jesteś pewna? Nie chcę, żebyś umarła. Niepotrzebnie podsunęłam ten pomysł.
- I tak bym na niego wpadła. Zrobię to.
- Mamo… nie rób mi tego – powiedziała błagalnie Gabriela.
Matka nie zwróciła na nią uwagi. Po chwili otworzyła oczy. Były niezwykłej fioletowej barwy i świeciły bardzo mocno.
- Gabrysiu, wszystko w twoich rękach. Wierzę w ciebie –
wyszeptała. Widać było, że jest skrajnie
wyczerpana.
- Mamo, uda mi się. Na pewno. Żegnaj.
Przytuliła matkę, nie wypuszczając jej ręki ze swojej.- Mamo, uda mi się. Na pewno. Żegnaj.
- Żegnaj.
Oczy znękanej kobiety ponownie się zamknęły. To oznaczało jedno.
Gabrysia odeszła od ciała matki. Szła dziwnie sztywno. Coś błysnęło i znów była sobą.
Upadła na kolana. Roztrzęsiony Darek podbiegł do niej. Szlochała. Chciał ją jakoś pocieszyć, ale czuł się skrępowany.
Po chwili Gaba podniosła głowę.
- Chcę wierzyć, że gdybym to ja była w niebezpieczeństwie, mama poświęciłaby się również dla mnie.
- Jestem pewien, że kochała cię tak samo jak Nelkę.
- Może masz rację. Ale nigdy tego nie odczułam.
- Musimy już iść – szepnął nieśmiało Darek
- Masz rację. Pogrzebem zajmiemy się później – przytaknęła i ułożyła ciało matki na kanapie – Zaraz, zaraz, ty też idziesz?
- Pomogę ci.
- Nie mogę jej zawieść. I nie zrobię tego.
- Uda NAM się. Czujesz jakieś zmiany?
- Tak. Mam magię. Muszę ją tylko odkryć. Tak mówiła.. ma..ma, kiedy uczyła Kornelię.
Zamknęła oczy zaczerwienione od płaczu. Stała przez chwilę w skupieniu. Nim chłopak się obejrzał, zniknęła.
- Hej, gdzie jesteś?
Przyszła z sąsiedniego pokoju.
- Możemy ruszać. Potrafię się
przenosić z miejsca na miejsce. To moja pierwsza moc – dziewczyna zdobyła się
na mały uśmiech, ale widać było, że jest załamana śmiercią matki.Przyszła z sąsiedniego pokoju.
Pojawili się na małej polanie w lesie. Było bardzo mroźno, a
zaspy śniegu przykrywały jakiekolwiek ścieżki.
Gabriele Lajra wstała i otrzepała się ze śniegu.
- Wiesz, gdzie mamy iść – spytał ją Darek.
- Nie wiem, co jeszcze potrafię. Musimy zdać się na intuicję.
Poszła w kierunku wysokiej sosny, która wyróżniała się
pomiędzy małymi świerkami. Przeszła zaledwie kilka metrów, a już ugrzęzła w
metrowej zaspie.- Nie wiem, co jeszcze potrafię. Musimy zdać się na intuicję.
- Wiedziałem, że tak będzie – mruknął chłopak – Nie możesz użyć swoich mocy?
- Po pierwsze: nie wiem, jakie mam moce. Po drugie: mógłbyś mi trochę pomóc, a nie stać bezczynnie, a po trzecie: nie zapominaj, że musimy się pospieszyć - Gabryśka była nieźle rozłoszczona.
Darek wyciągnął dziewczynę z zaspy.
- Poczekaj, moja mama potrafiła się przemienić w sarnę. Może i ja tak potrafię?
- Spróbuj.
Skupiła się mocno. Po
chwili krzyknęła głośno i upadła na śnieg.- Poczekaj, moja mama potrafiła się przemienić w sarnę. Może i ja tak potrafię?
- Spróbuj.
Darek z przerażeniem patrzył, jak ciało dziewczyny zmienia się w cisawego konia.
Klacz wstała i głośno prychnęła.
- No, co się gapisz – fuknęła na chłopaka, który pierwszy raz w życiu widział gadającego konia. Teraz stał z otwartymi szeroko ustami.
- Siadaj – klacz schyliła się, aby Dariusz mógł usiąść na jej grzbiecie. Ledwo złapał się jej grzywy, zarżała i popędziła przez siebie. Biegła przez zaspy z łatwością.
- Dokąd biegniesz?
- Tam, gdzie każe mi intuicja – wysapała Gabryśka - klacz.
- Czy nie powinnaś nie zdradzać mi swoich mocy?
- Nie powinnam. Ale to nie jest w tej chwili najważniejsze.
- No, co się gapisz – fuknęła na chłopaka, który pierwszy raz w życiu widział gadającego konia. Teraz stał z otwartymi szeroko ustami.
- Siadaj – klacz schyliła się, aby Dariusz mógł usiąść na jej grzbiecie. Ledwo złapał się jej grzywy, zarżała i popędziła przez siebie. Biegła przez zaspy z łatwością.
- Dokąd biegniesz?
- Tam, gdzie każe mi intuicja – wysapała Gabryśka - klacz.
- Czy nie powinnaś nie zdradzać mi swoich mocy?
- Nie powinnam. Ale to nie jest w tej chwili najważniejsze.
Twi
Mnie bardzo się podoba! Świetne, nareszcie aż tak długie ;)
OdpowiedzUsuńAsia
Bardzo fajne, w końcu akcja się rozkręca. Moim zdaniem powinnaś coś jeszcze dopisać do tego fragmentu kiedy matka oddała moc córce, No wiesz, chodzi o to, żeby łatwiej było sobie wyobrazić, żeby było jeszcze bardziej magicznie :-) No i jeszcze mogłabyś przerwać w takim bardziej zaskakującym momencie... Ale poza tymi drobnostkami jest super :-)
OdpowiedzUsuńmilionioliwka
Swietne, rewelacyjne bombowe! *.* Tylko jakos dzianie mi ske czyta jak po dwoch-trzech zdaniach jest enter i znowu dwa zdania. Jakby wersy. Gdybys mogla to poprawic, bylabym wdzieczna. ;) I nie zgadzam sie z milionioliwka co do momentu zakonczenia. Wedlug mnie moment wybralas swietny, latwo bedzie cos dalej napisac. :)
OdpowiedzUsuńTroszkę błędów jest, ale minimalnych. Z dialogami się strasznie miesza. W ogóle to super :).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńEkstra!! I znowu coś się dzieje! ;DD
OdpowiedzUsuńJess
A co do akapitów to ja tak piszę Elfa. XD Specjalnie już wstrzymałam się, żeby tutaj tak nie pisać. XD A Elfa chyba będę poprawiać. XDXD
UsuńJess ;)
Fajnie, że wam się podoba! Akapity zmniejszę, trzcionkę też, bo przedtem nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńA co do tego urwania w zaskakującym momencie, to mnie to ciut denerwuję, jak czytam *-*