Kornelia słyszała jak Daniel zachichotał, a potem skupiła
się na zjawisku dziejącym się przed Kają. Już po chwili zobaczyła... Ducha
własnej matki! Aż ją zatkało. Mama spojrzała na nią z czułością.
- Witaj kochanie. -
powiedziała kojącym głosem ducha.
***
- Ma…ma…mama? – wyjąkała Kornelia, z trudem powstrzymując
łzy.
- Owszem, to ja. Jestem tutaj, aby pomóc Ci, ponieważ sama
nie dałabyś sobie rady. Czy moglibyście zostawić nas same?
Kaja, Michał i Daniel posłusznie odeszli na drugi koniec
polany i zakłębili się w rozmowie. Przez moment Nela nie wiedziała, co ma
powiedzieć. Wszystkie zdarzenia działy się za szybko.
- Za dużo pytań, za mało odpowiedzi, prawda? – zapytała mama.
- Nie mogę nad tym wszystkim nadążyć. Wyjaśnisz mi wszystko
od zera?
Mama się uśmiechnęła.
- Widzisz, to ty musisz do wszystkiego dojść. Ja nie mogę Ci
nic zdradzić.
- Dlaczego? Dlaczego wszyscy komplikują mi życie?
- Życie nie jest bajką i zdarzają się trudne chwile. Ty
jesteś wyjątkowa i jeszcze wiele razy narazisz się na niebezpieczeństwo.
- To co mam robić, skoro nie chcesz mi nic wytłumaczyć.
- Sprawa jest prosta: musisz pokonać Twojego ojca!
W tym samym czasie…
- Gdzie jest Kornelia!? – wykrzyknęła Gabrysia na cały głos.
– Lądujemy!
- Musimy po nią wrócić, nie ma innego wyjścia. – powiedział rozgorączkowany
Darek. – Mam pomysł!
- Co chcesz zrobić?
- Nie co ja chcę zrobić, tylko co ty zrobisz. Przecież masz
moc teleportacji, sprawdzałaś jeszcze w domu. Pomyślisz o Neli i już jesteś tam
gdzie ona.
- Nie mogę być pewna, że do niej trafię. Jest to ryzykowne.
- Po to tu jesteśmy chyba. – stwierdził chłopiec. – Musimy wiedzieć,
co się dzieje z Kornelią, ona jest w niebezpieczeństwie.
- A ty co będziesz robił w tym czasie?
- Przepraszam, ja też tu jestem! – wykrzyknęła Mona.
- Wy zostaniecie tutaj i poczekacie na mnie, jasne? – zaproponowała
Gabriela i bez odpowiedzi swoich towarzyszy po chwili zniknęła.
***
Kornelia była trochę wstrząśnięta. Kiedy dowiedziała się o
planach matki, totalnie ją zamurowało. Dobrze wiedziała o tym, że ojciec, nawet
jak ucieknie, on ją prędzej, czy później dorwie. Nie zdawała sobie tylko
sprawy, że to ona musi cos z tym zrobić.
- Mamuś, co mam zrobić?
Nie odpowiedziała. Widać było, że czemuś się przysłuchiwała,
jakby czegoś się spodziewała. I się nie myliła. Po chwili parę metrów przed
Nelą stanęła Gabrysia.
- Mamo, czy to ty? – szepnęła.
- Tak, to ja. Skąd się tu wzięłaś?
- Musiałam wykorzystać trochę swojej mocy, aby odnaleźć Kornelię,
która poszła szukać swojego durnego wilka.
- On nie jest durny! – wrzasnęła Nela.
- Dziewczynki, nie kłóćcie się! Kaja, Michał i Daniel
podejdźcie do nas.
Dzieci posłusznie podeszły do ducha mamy dziewczyn.
- Wiecie, jaki jest plan?
Wszyscy równocześnie skinęli głowami. Kornelia wiedziała, że
nic z tej rozmowie dobrego nie wyniknie, usiadła na głazie i zaczęła płakać. Kiedy
nareszcie się otrząsnęła, mama zaczęła wyjaśniać plan. Akcja miała być dosyć
kontrowersyjna i niebezpieczna, ale Nelka na nią przystała. Miała ona zakraść
się do domku, gdzie przebywa ojciec i… zawrzeć z nim układ, w efekcie którego
możliwe, że straci moc.
- Spokojnie kochanie, nic ci się nie stanie, jeśli uda nam
się przygotować miksturę śmierci na czas. Ty niestety w tym czasie, musisz
zacząć działaś, bo ten oszust się czegoś domyśli.
- Mamo, ale ja się boję…
Kobieta zamiast zacząć ją pocieszać przytuliła dziewczynkę. Nelka
jeszcze nigdy się nie czuła tak spokojnie, ale po chwili zdała sobie z czegoś
sprawę.
- Ale… ale mamo, ty… ty jesteś duchem i… i dlaczego możesz
mnie przytulać.
Mama się uśmiechnęła i nic nie powiedziała. To musiało
znaczyć tylko jedno, ale do końca Kornelia nie była pewna, czy ma rację.
- Jestem duchem, ale czar zaczynać pryskać. Przed oddaniem
mocy Gabrieli, wypiłam eliksir nieśmiertelnej wróżki.
- To znaczy, że przemienisz się we wróżkę?
- Tak, ale dosyć gadania, musimy zacząć działać. Kaja i
Daniel idą po składniki do mikstury. Michał idzie przygotowywać kociołek, a ty
i Gabrysia…
- Idziemy na spotkanie z ojcem.
- Kochanie, zaprowadź Kornelię do ojca i stój na czatach. Co
by się tam stało, nie wchodź do środka. – zwróciła się do starszej córki
kobieta. – A ty, wiesz co masz mówić, prawda? Żegnajcie, widzimy się po akcji.
Po chwili mama zniknęła. Gabrysia przyjęła postać konia, a
Nelka wsiadła jej na grzbiet. Zaczęła się podnosić i po chwili leciałyśmy. Podczas
lotu obie dziewczyny miały głowy zapełnione myślami i lękami. Nie było innego
wyjścia, trzeba użyć najmocniejszej, nielegalnej broni…
Wiem, że bardzo dużo dialogów, ale ja lubię towrzyć takie opowiadania. Z góry przepraszam za wszystkie błedy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne i literowe. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie. ;)
I jedno pytanie: CZY JEST Z NAMI MILIONIOLIWKA? Jeśli nie to proponuję, aby Wolfa pisał dalej Fobos, a Uroki Paryża to już nie mam pojęcia. Proponuję to dlatego, że kolejka zaczyna stawać na jednej osobie.
Swietne, zawsze kiedy piszesz akcja sie rozwija. ;) ja napisze ale w ferie (zaczynam w poniedzialek) lub w weekend bo.musze zarobic jeszcze kilka dobrych ocen. Mam.nadzieje ze wam to nie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! Aż chcę przeczytać kolejną część, ciekawie to wszystko rozwinełaś i wprowadziłaś dialogi. Na prawdę super! ;€
OdpowiedzUsuńI co ja mam więcej pisać, skoro dziewczyny w komentarzach wyżej wyraziły wszystko, to co chciałam napisać. Zgadzam się z wami. Ekstra!
OdpowiedzUsuńSuper! Tylko mam jedną uwagę: zamiast "po chwili leciałyśmy" powinno być chyba po chwili leciały.
OdpowiedzUsuńŚwietne! ;D Naprawdę. ;3
OdpowiedzUsuńJess