Z krzaków wyskoczył szaro-czarny wilk z brązowymi przepelnionymi radoscią oczami. Podbiegł do Nelki z wywieszonym językiem i zaczął się łasić. Jak pies czy kot. Zaskoczona dziewczynka, już po chwili głaskała zadowolone zwierze.
-Boo, co ty tu robisz?-Spytała ze śmiechem.
-Wziąłem go ze sobą, kiedy cię ratowałem.-Burknął Patryk.-Na wszelki wypadek, żeby tan wariat miał się czego obawiać. Chociaż on nieczego się nie boi. Pośpieszmy się!
Poszli w głąb lasu. Szli między drzewami, co chwile skręcali. Wilk biegł przed nimi truchtem. Kiedy zaczynał wyc, rodzeństwo momentalnie stawało. Okazywało sie jednak, że to tylko ptak zaczynal śpiewać, a Boo chciał sie z nim pobawić. Szli, szli i szli... Nigdzie nie było widać polany czy odstępu między drzewami. Kiedy się zatrzymali stali niedaleko malej polanki. Patryk przylozyl rece do skroni i zamknal oczy. Po chwili na trawie stal zielony, malo widoczny namiot oraz miejsce na ognisko. Kornelia wiedziala ile trudu jej brat wklada a tak maly, jak na jej rodzine wyczyn. Urodzil sie zaledwie kilka sekund po polnocy 29 lutego. Rodzenstwo usiadlo na pienku, a wilk ulozyl sie kolo nog dziewczynki. Nelka pstryknela lekko palcami, a drewno zaplonelo ogniem.
-Przydaloby sie powiadomic mame i Gabryske o moim miejscu przebywania, prawda?-Spytala.
Chlopak kiwnal glowa i machnal reka, sygnalizujac by dziala. Byl wyraznie zarzenowany tym, ze choc o kilka lat starszy jego umiejetnosci magiczne siegaja zanitu. Kornelka gwizdnela cicho, a po krotkim czasie na jej ramieniu wyladowala sikorka. Napisala krotki liscik na skrawku papieru i niebieska wstazka z jej wlosow przywiazala do nozki ptaszka. Wstala, wziela stworzrnie na rece i wypuscila je w powietrze. Patrzyla jak ptak leci ku zachodzacemu sloncu i znika za horyzontem... Chwile siedzieli w ciszy. Przerwal ja trzask galazki w oddali... W oczach dziewczyny widac bylo strach. W Patryka tanczyly radosne iskierki.
-Kto to jest?!-Krzyknela nie zwazajac na srodki bezpieczenstwa.
Patryk zasmial sie zlowieszczo, a zza drzewa wyszedl jej ojciec... Znowu. Po co byl ten caly teatrzyk? Chlopak mogl jej nie ratowac... Zloczynca zawiazal jej rece sznurem, na glowe zalozyl worek... Nie probowala sie wyrywac. Przed zemdleniem spod wora slychac bylo zdlumione:
-Po co to zrobiles, Patryk...?
/kilka godzin pozniej.../
Dziewczyna obudzila sie przywiazana do krzesla. No tak, powtorka. Na tym samym meblu na przeciwko siedzial ten sam chlopak, ktory jeszcze rano zaoferowal jej pomoc. Jak ludzie moga sie zmienic. Dopiero wtedy Nelka zobaczyla, ze do skroni i lewej reki miala przypiete jakies aparatury, jak w szpitalu. Do przezroczystych pojemnikow splywala fioletowa ciecz... Magiczny plyn...
* * *
Odrazu przepraszam za bledy ortograficzne, interpunkcyjne i jezykowe. Oraz za brak polskich znakow, ale pisalam to na telefonie zebyscie mnie nie wyrzucili. :D Mam nadzieje, ze fabula pasuje. I sorry, ze krotkie. Nie umiem pisac dlugich tekstow...
Chyba w koncu wyszlo na to ze jestem tym redaktorem glownym. Wiec! Juliett zglosila sie aby napisac nowy tekst. Prosze, droga wolna. Kto napisze dalsza czesc opowiadania 'Wolf'? Szczrze powiem- trudne zadanie. Zycze powodzenia! Zglazajcie sie in coment! Jesli sie rzadze to mowcie...
Mi się tam podoba. ;)) A co do Wolfa to Hope będzie pisała kolejna część. ;D To może od dzisiaj będzie płynął jej tydzień? ;)))
OdpowiedzUsuńJess
Ja już z tym Wolfem się pogubiłam, ale oczywiście Hope może pisać. ;DD Mi się bardzo podoba to twoje opowiadanie Lola! ;))
OdpowiedzUsuńTo teraz ja piszę? Bo nie widzę nigdzie Oliwki. Super!
OdpowiedzUsuńExstra! Podoba mi się :)! Szkoda, że ja teraz nie piszę.
OdpowiedzUsuńMnie też się bardzo podoba, tylko ktoś kto pisze kolejną część musi podołać wyzwaniu :) I, czy poprawiłabyś te błędy, jak będziesz miała czas?
OdpowiedzUsuńAsia
Ale chyba teraz je jestem w kolejce a nie juliett. Mogę napisać ja.. no wiecie, już nawet zaczęłam!
OdpowiedzUsuń